Czy myśleliście kiedyś o grach w kategoriach uczuciowych? Ta, którą mam zamiar opisać jest jak kochanka: ciągle jej pragnę, choć czasem mam dosyć, a zarazem jak wierna żona – zawsze jest ze mną na dobre i na złe. Przed państwem... DOTA 2!
Powyższy wstęp może do brzmieć
cokolwiek śmiesznie biorąc pod uwagę, że mówimy o grze
komputerowej. Dla prawdziwego fana tego typu rozrywki to jednak
znaczy coś więcej niż „po prostu gra”. To tylko nie sposób na
spędzenie wolnego czasu, ale również stały element życia, coś
bez czego ciężko byłoby się obejść. Pokusiłbym się nawet o
stwierdzenie, że jest to pewna forma uzależnienia, przede wszystkim
od drużynowej rywalizacji z innymi ludźmi w sieci. W dzisiejszych
czasach, kiedy komputer z dostępem do Internetu zastępuje inne
formy rozrywki i spłyca kontakty ze znajomymi w „realu”,
nietrudno jest zatracić się w wirtualnej rzeczywistości. Zwłaszcza
kiedy za oknem ciemno i zimno, a kumple już czekają przed
monitorami aby rozegrać kolejną emocjonującą partię.
Zacznijmy od początku – czym jest
DOTA? To skrót pochodzący od Defence of the Ancients – moda
stworzonego do Warcrafta 3. Zyskał on niesamowitą popularność
dzięki nowatorskiemu spojrzeniu na strategię w połączeniu z
elementami RPG – powstał z tego nowy gatunek, zwany MOBA
(Multiplayer Online Battle Arena). Każdy gracz ma do dyspozycji
tylko jednego bohatera, którym musi zdobywać doświadczenie, złoto
i przedmioty aby móc rozwijać postać i – w końcu – zabijać
przeciwników. Kolejna gra, w której chodzi tylko o zabijanie,
powiecie? Nie do końca – to nie jest po prostu bezmyślny FPS,
tutaj liczy się myślenie strategiczne i bez zgrania drużynowego
nie ma szans na wygraną.
Po kilku latach bojów Blizzarda i
Valve o prawa do marki, obie firmy poszły na kompromis. Firma Gabe'a
Newella zyskała prawa do tytułu i stworzyła w 2013 r. DOTA 2 –
spadkobiercę legendarnego moda, a zarazem najpoważniejszą
konkurencję dla święcącego triumfy League of Legends. Gracze
masowo podchwycili temat i już w turnieju The International 2014
pula nagród osiągnęła 10 milionów dolarów, tym samym
przebijając LoL-a i stając się liderem e-sportu.
Jednak to nie nagrody pieniężne
przyciągają tak wielu ludzi z całego świata. W DOTA 2 grają
wszyscy, nie tylko nałogowi gracze, ale również osoby, które na
co dzień z grami nie mają nic wspólnego. Łączy ich wszystkich
miłość do wirtualnego sportu i drużynowej rywalizacji. Nic nie
jest w stanie zastąpić emocji, jakich można doznać podczas gry z
czterema znajomymi w zespole. Połączenie z platformą Steam
znacznie ułatwia odnalezienie chętnych do gry, dzięki czemu bez
problemu możemy skompletować drużynę Polaków, co bardzo
usprawnia komunikację głosową.
Bardzo ważnym
elementem w grach typu MOBA są płatności. Część gier stawia na
model Free2Play z mikropłatnościami (np. LoL, Smite), zaś część
na tradycyjny model dystrybucji z pojedynczą płatnością (Heroes
of Newerth). DOTA 2 tymczasem jest całkowicie darmowa – jedynymi
płatnościami są te za przedmioty zmieniające wygląd postaci, co
nie ma żadnego wpływu na rozgrywkę. Jest to ogromna zaleta w
porównaniu z konkurencją typu „Pay to win”. Niestety, odbija
się to negatywnie na społeczności, której ogromną część
stanowią Rosjanie. Porozumiewają się oni jedynie przy pomocy
cyrylicy, obrażając innych graczy (słynne „сука”)
i gra z takim kompanem odbiera dużą część przyjemności z
rozgrywki.
Pomijając tę niedogodność, DOTA 2
to znakomita forma rozrywki – nie tylko dla graczy, ale dla
każdego, kto ma ochotę przyjemnie spędzić czas samemu, czy, co
bardziej wskazane, ze znajomymi. Na tę chwilę nie widzę innego
tytułu mogącego stanowić konkurencję dla dzieła Valve, ale na
horyzoncie widnieje Heroes of the Storm od Blizzarda, które może
mocno namieszać na rynku. Do tego czasu jednak zdążę nabić
kolejne kilkaset godzin gry (obecnie 1274 godziny). Uzależnienie?
Być może. Ale jakże przyjemne i nieszkodliwe...